sobota, 25 kwietnia 2015

JESTEM NUMEREM 4

"Jestem numerem cztery" od początku do końca pomyślany został jako produkt, który trzeba sprzedać. Marketingowa maszyneria przemieliła obecne mody i wyszło, że: a) młodzi widzowie oglądają filmy realizowane na podstawie książek, b) koniecznie musi być romans między dziewczyną z sąsiedztwa i nieznajomym, który skrywa tajemnicę i niezwykłe moce, c) potrzebny jest przystojniak, który spodobałby się zarówno nastoletnim dziewczynom, jak i ich matkom. Producenci przeszukali potencjalne powieści, kupili prawa do "Jestem numerem cztery" jeszcze przed publikacją książki i ruszyli do produkcji hitu. Nic nie zostało pozostawione przypadkowi. Scenariusz z konieczności jest infantylny (rzecz łatwa do wykonania, bo pierwowzór wielką literaturą nie jest), by wyeliminować potrzebę myślenia w trakcie seansu. Przystojniak też się znalazł, dzięki czemu bohater mógł pojawić się na ekranie bez koszuli. Film ciekawy, w którym z minuty na minutę dzieje się coraz więcej. Polecam i pozdrawiam Markopolo97



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz