Najśmieszniejsze karne w historii Piłki Nożnej :D
wtorek, 26 maja 2015
127 GODZIN
Danny Boyle, twórca oscarowego „Slumdoga”, znów nakręcił film o człowieku znikąd, który zdobywa sławę wyłącznie siłą własnego uporu. „127 godzin” to obraz zupełnie inny od poprzedniego dzieła Brytyjczyka. Co nie znaczy, że gorszy.
Bohater pakuje się do drogi. Bierze ze sobą sprzęt wspinaczkowy, manierkę z wodą, mapę, ale zapomina szwajcarskiego scyzoryka, czego potem będzie bardzo żałował. Zostawia za sobą cywilizację symbolizowaną przez neony Burger Kinga, KFC i Starbucksa i wyrusza na podbój dziczy. Jeszcze nie wie, że wróci dopiero pięć dni później, straciwszy półtora litra krwi i jedną rękę, ale bogatszy w niepowtarzalne przemyślenia.
Tak zaczyna się historia, która wydarzyła się naprawdę. W 2003 r. 27-letni Aron Ralston podczas wycieczki po pustyni w stanie Utah został uwięziony w kanionie po tym, jak spadający głaz przygniótł jego prawą rękę. Po tytułowych 127 godzinach opresji zdesperowany podróżnik odciął sobie zmiażdżone przedramię tanim scyzorykiem i zszedł w palącym słońcu z 20-metrowej ściany, żeby w końcu odnaleźć pomoc. Jak potem mówił, gdyby helikopter ratunkowy wypatrzył go zaledwie pół godziny później, umarłby z upływu krwi. Dziś jednak żyje, ma się dobrze i dalej zdobywa niedostępne części świata. Polecam i pozdrawiam Markopolo97 Pamiętajcie żeby się nie poddawać ...
Tak zaczyna się historia, która wydarzyła się naprawdę. W 2003 r. 27-letni Aron Ralston podczas wycieczki po pustyni w stanie Utah został uwięziony w kanionie po tym, jak spadający głaz przygniótł jego prawą rękę. Po tytułowych 127 godzinach opresji zdesperowany podróżnik odciął sobie zmiażdżone przedramię tanim scyzorykiem i zszedł w palącym słońcu z 20-metrowej ściany, żeby w końcu odnaleźć pomoc. Jak potem mówił, gdyby helikopter ratunkowy wypatrzył go zaledwie pół godziny później, umarłby z upływu krwi. Dziś jednak żyje, ma się dobrze i dalej zdobywa niedostępne części świata. Polecam i pozdrawiam Markopolo97 Pamiętajcie żeby się nie poddawać ...
niedziela, 24 maja 2015
CAŁKIEM ZABAWNA HISTORIA
Historia 15-letniego chłopca o imieniu Craig, który cierpi na depresję. Chłopak decyduje się na leczenie w szpitalu psychiatrycznym, ale zostaje skierowany na oddział dla dorosłych. Tutaj poznaje całą plejadę barwnych postaci, z których wiele jest znacznie bardziej szalonych niż on, a także tajemniczą dziewczynę, która jest w jego wieku... Polecam i pozdrawiam Markopolo97
czwartek, 21 maja 2015
1000 LAT PO ZIEMI
Po tym, jak doprowadzono Ziemię do upadku, ludzie
musieli opuścić rodzimy glob i skolonizować inny świat. Jak wskazuje tytuł,
właściwa akcja ma miejsce 1000 lat po tym wydarzeniu. Ludziom udało się
zasiedlić sporą część innej planety, ale wciąż borykają się z mieszkającymi tam
potworami. Młody Kitai Raige (Jaden Smith) dorasta pod ogromną presją: jego
ojciec, Cypher (Will Smith), należy do elitarnej jednostki wojskowej, większość
czasu spędza poza domem, a gdy już wraca do swojej rodziny, traktuje chłopaka
jak zwykłego kadeta, a nie jak własnego syna. Matka Kitaia, chcąc poprawić
rodzinne relacje, proponuje, by młody chłopak wyruszył wraz z ojcem do placówki
szkoleniowej. Niestety, statek kosmiczny rozbija się na planecie objętej
najwyższym stopniem kwarantanny – Ziemi. Na miejscu okazuje się, że z całej
załogi przeżyli tylko Kitai i Cypher, lecz ten drugi jest ciężko ranny. Polecam i pozdrawiam Markopolo97
środa, 20 maja 2015
SALA SAMOBÓJCÓW
Osobliwa postawa nazwana (sub)kulturą emo nawet w gronie młodych ludzi uchodzi za infantylną, bo poza rozpaczliwym pragnieniem zwrócenia na siebie uwagi, wyniosłym odwróceniem się od świata, jest niczym innym niż zwykłą pozą, modą skrywającą bezradność i lęk przed rówieśnikami. 30-letni reżyser podszedł do sprawy bardzo poważnie. Malującemu oczy Dominikowi (Jakub Gierszał), uczniowi dobrego społecznego liceum, nadał rysy tragiczne. Chłopak nie ma w domu oparcia, gdyż jego rodzice to pławiący się w luksusie karierowicze, nieczuli, niekochający, lodowaci. W szkole staje się pośmiewiskiem, bo wychodzi na jaw, że jest gejem.
Można ten dramat odczytać jako szlachetny protest przeciwko polskiej homofobii albo próbę opisania destrukcyjnej siły Internetu (połowa filmu dzieje się w sieci, gdzie bohater znajduje zrozumienie w gronie podobnie odrzuconych). Ambicje Komasy sięgają jednak głębiej, co widać w mnożeniu psychologicznych napięć, przyspieszonej narracji, starannej warstwie wizualnej, podporządkowanej budowaniu atmosfery osaczenia i egzystencjalnej trwogi bohatera. Sęk w tym, że Dominika nie sposób polubić, a przerysowani, grający jakby w innym utworze rodzice nie pomagają przejąć się jego tragedią. Komasa udowodnił, że ma wyczucie, reżyserski nerw, wrażliwość na problematykę obyczajowo-społeczną. Oby jak najszybciej mógł nakręcić swój kolejny film. Polecam i pozdrawiam Markopolo97
Można ten dramat odczytać jako szlachetny protest przeciwko polskiej homofobii albo próbę opisania destrukcyjnej siły Internetu (połowa filmu dzieje się w sieci, gdzie bohater znajduje zrozumienie w gronie podobnie odrzuconych). Ambicje Komasy sięgają jednak głębiej, co widać w mnożeniu psychologicznych napięć, przyspieszonej narracji, starannej warstwie wizualnej, podporządkowanej budowaniu atmosfery osaczenia i egzystencjalnej trwogi bohatera. Sęk w tym, że Dominika nie sposób polubić, a przerysowani, grający jakby w innym utworze rodzice nie pomagają przejąć się jego tragedią. Komasa udowodnił, że ma wyczucie, reżyserski nerw, wrażliwość na problematykę obyczajowo-społeczną. Oby jak najszybciej mógł nakręcić swój kolejny film. Polecam i pozdrawiam Markopolo97
wtorek, 19 maja 2015
WIĘZIEŃ LABIRYNTU
Thomas zostaje wyciągnięty z metalowego pudła, przypominającego windę. Trafia w ten sposób do dziwnego miejsca, Strefy. Nie pamięta nic - poza tym, jak ma na imię. Jest człowiekiem bez przeszłości, bez właściwości. Prawie idealnym Nikim, podobnym do innych chłopaków, których właśnie ma okazję poznać. To, co określa każdego z nas, co stanowi punkt odniesienia - przeszłość, dla niego - dla nich jawi się jako coś upragnionego i niedostępnego. Thomas nie zna odpowiedzi na pytania: skąd się wziąłem? Kim byli moi bliscy? Co mnie ukształtowało? Co było, zanim trafiłem do Strefy? Powoli, każdego dnia zaczyna uświadamiać sobie, że jednak istniała jakaś przeszłość i że ktoś lub coś mu ją odebrało. Tym, co udaje mu się mimo wszystko przypomnieć, nie chce się z nikim dzielić. Z pojedynczych okruchów nie potrafi sklecić spójnej wizji. Polecam i pozdrawiam Markopolo97
poniedziałek, 18 maja 2015
WILK Z WALL STREET
Film został oparty na autentycznej historii Jordana Belforta, który po załamaniu
giełdy w 1987 roku zbił fortunę na akcjach tzw. „spółek śmieciowych”. Założona
przez niego firma, początkowo zatrudniająca tylko grupę najbliższych przyjaciół,
dzięki odważnym (i nie do końca etycznym czy legalnym) działaniom przeobraziła
się w potężny dom maklerski generujący milionowe zyski. Sam Belfort został
krezusem właściwie z dnia na dzień, naiwnością jednak byłoby sądzić, że to go
zadowoli. Wręcz przeciwnie: apetyt rośnie tu w miarę jedzenia. Wilk sprawia, że
Gordon Gekko wydaje się rozsądnym, skromnym dżentelmenem z zasadami. Polecam i pozdrawiam Markopolo97
niedziela, 17 maja 2015
ZAMIANA CIAŁ
„Zamiana ciał” to typowa, głupawa komedia amerykańska, oparta na schemacie powtarzanym od lat. Jak sugeruje tytuł, główni bohaterowie, Mitch – wieczne dziecko, podrzędny aktorzyna i poszukiwacz przygodnych romansów oraz Dave – korporacyjny prawnik u progu awansu z ułożonym życiem rodzinnym, po wieczorze mocno zakrapianym wypowiadają życzenie i zamieniają się ciałami. Pech chciał, że pod magiczną fontanną, która następnego dnia znika.
Jakież jest więc zdziwienie bohaterów, kiedy rankiem budzą się z osobowością zamkniętą w nieswojej rzeczywistości, na czas poszukiwań fontanny, która umożliwi cofnięcie zaklęcia, zamieniają się życiami. Nietrudno zgadnąć, że radzą sobie z nimi fatalnie, ale przecież wszystko musi skończyć się dobrze i z morałem. Scenarzyści udają tutaj, że nie chodzi tylko o wydepilowane genitalia, problemy z wypróżnianiem się, onanizm i wkładanie kciuka w tyłek – tak, takimi efektami chcą wzbudzić śmiech, ale o rzeczy poważne. Przemiana ma być sprawdzianem – dla jednego z odpowiedzialności, dla innego z wierności. Na początku oczywiście pokusy są duże, jest ciężko, jednak, co jest do przewidzenia, bohaterowie wychodzą z sytuacji obronną na ręką. Triumfuje praca pod dyktando korporacji, bumelanctwo nie znajduje żadnego wytłumaczenia. Polecam i pozdrawiam Markopolo97
sobota, 16 maja 2015
NAJLEPSZE NAJGORSZE WAKACJE
"Kiedy dorosnę, chcę być taki jak ty" - rzuca 40-letni Owen do nastolatka, który po brawurowym ślizgu na wodnej zjeżdżalni "uratował" zakleszczone tam dzieciaki z nadwagą.
To coś więcej niż żart: Owen (Sam Rockwell), menedżer parku wodnego, faktycznie zachowuje się jak chłopiec w krótkich spodenkach. Życia nie traktuje zbyt serio, nie ma poważnych planów na przyszłość, balansuje na granicy między nonszalancją a infantylnością. Ale właśnie dlatego tak dobrze rozumie czternastolatka.
Tym czternastolatkiem jest Duncan (Liam James), który w parku wodnym zjawia się z bagażem kompleksów i rodzinnych traum. Jego ojciec porzucił matkę dla młodszej i zniknął. Matka (Toni Collette) związała się z gruboskórnym Trentem (Steve Carrell), który Duncana nie lubi. Jadą razem na wakacje do letniego domu Trenta, ale jeszcze zanim dojadą na miejsce, zdążą dojść do wniosku, że ten wyjazd nie może się udać. Nat Faxon i Jim Rash, nagrodzeni Oscarem za scenariusz "Spadkobierców" Alexandra Payne'a, doskonale wiedzą, jak klasyczny schemat - wakacje i dojrzewający nastolatek - wypełnić bezpretensjonalnym żartem i błyskotliwym detalem. Trent ma rozgadaną, sfrustrowaną siostrę, która między jednym a drugim zdaniem potrafi wypalić: "A moja siostrzenica została w październiku zgwałcona". Uwodzi cała plejada wyrazistych bohaterów, łącznie z Caitlin (Maya Rudolph), dziewczyną Owena, która ma dość jego szczeniactwa. A skoro mamy park wodny, to i roznegliżowane ciała, i erotyczne podchody, bo zmagający się z burzą hormonów Duncan bez wiedzy matki zatrudnia się w parku. Polecam i pozdrawiam Markopolo97
To coś więcej niż żart: Owen (Sam Rockwell), menedżer parku wodnego, faktycznie zachowuje się jak chłopiec w krótkich spodenkach. Życia nie traktuje zbyt serio, nie ma poważnych planów na przyszłość, balansuje na granicy między nonszalancją a infantylnością. Ale właśnie dlatego tak dobrze rozumie czternastolatka.
Tym czternastolatkiem jest Duncan (Liam James), który w parku wodnym zjawia się z bagażem kompleksów i rodzinnych traum. Jego ojciec porzucił matkę dla młodszej i zniknął. Matka (Toni Collette) związała się z gruboskórnym Trentem (Steve Carrell), który Duncana nie lubi. Jadą razem na wakacje do letniego domu Trenta, ale jeszcze zanim dojadą na miejsce, zdążą dojść do wniosku, że ten wyjazd nie może się udać. Nat Faxon i Jim Rash, nagrodzeni Oscarem za scenariusz "Spadkobierców" Alexandra Payne'a, doskonale wiedzą, jak klasyczny schemat - wakacje i dojrzewający nastolatek - wypełnić bezpretensjonalnym żartem i błyskotliwym detalem. Trent ma rozgadaną, sfrustrowaną siostrę, która między jednym a drugim zdaniem potrafi wypalić: "A moja siostrzenica została w październiku zgwałcona". Uwodzi cała plejada wyrazistych bohaterów, łącznie z Caitlin (Maya Rudolph), dziewczyną Owena, która ma dość jego szczeniactwa. A skoro mamy park wodny, to i roznegliżowane ciała, i erotyczne podchody, bo zmagający się z burzą hormonów Duncan bez wiedzy matki zatrudnia się w parku. Polecam i pozdrawiam Markopolo97
czwartek, 14 maja 2015
MILLEROWIE
Pomysł jest wyborny. Diler trawy, David, którego niedawno obrobiono dostaje od swojego szefa ryzykowną, acz intratną propozycję – pojedzie do Meksyku i przywiezie trochę marihuany, a w zamian dostanie 100 tysięcy dolarów plus anulowanie długu. Wiedząc jednak, że będąc sam wzbudziłby podejrzenie na granicy, namawia kilkoro znajomych, aby udawali jego rodzinę. Żoną zostaje Rose, striptizerka z zasadami, synem naiwny sąsiad Kenny, zaś córką błąkająca się po ulicach Casey. Czteroosobowa rodzina Millerów wsiada do podstawionego kampera i rusza w trasę. I jak w tego typu filmach bywa, kłopoty piętrzą się już od samego początku i wynikają głównie z różnic charakterów członków fałszywej rodzinki. Wszyscy na siebie wrzeszczą (poza dobrodusznym Kennym) i każdy chce postawić na swoim, nawet jeśli dotyczy to tak miałkiej sprawy, jak zatrzymanie się, aby podpalić fajerwerki. Prawdziwe problemy zaczynają się jednak po przekroczeniu granicy – okazuje się, że towaru jest znacznie więcej niż David początkowo myślał, zaś wkrótce do Millerów przyczepia się inna rodzina na wakacjach, Fitzgeraldowie, której głową jest agent wydziału antynarkotykowego. Polecam i pozdrawiam Markopolo97
środa, 13 maja 2015
MR. & MRS. SMITH
John (Brad Pitt) i Jane (Angelina Jolie) Smith to na pozór całkiem normalne amerykańskie małżeństwo. Od długiego czasu wiodą spokojne, ustabilizowane, żeby nie powiedzieć nudne życie w uroczym domku. Pobrali się zaledwie miesiąc po zapoznaniu. Tak naprawdę oboje są płatnymi zabójcami, których umiejętności są wysoko cenione na świecie. Pracują dla konkurencyjnych organizacji i w rzeczywistości nic o sobie nie wiedzą.
Pewnego dnia dostają nowe zadanie: zlikwidować siebie nawzajem. Ich misja okazuje się być fałszywa, gdyż organizacjom zależy tylko na tym, by wzajemnie się pozabijali. Oczywiście państwo Smith w niczym nie są uświadomieni i mają 48 godzin na zlikwidowanie swojego małżonka. Kiedy powoli rozumieją, kogo tak naprawdę mają na celu, zaczynają poznawać się na nowo, bez żadnych kłamstw. Polecam i pozdrawiam Markopolo97
Pewnego dnia dostają nowe zadanie: zlikwidować siebie nawzajem. Ich misja okazuje się być fałszywa, gdyż organizacjom zależy tylko na tym, by wzajemnie się pozabijali. Oczywiście państwo Smith w niczym nie są uświadomieni i mają 48 godzin na zlikwidowanie swojego małżonka. Kiedy powoli rozumieją, kogo tak naprawdę mają na celu, zaczynają poznawać się na nowo, bez żadnych kłamstw. Polecam i pozdrawiam Markopolo97
wtorek, 12 maja 2015
GIGANCI ZE STALI
Kto nie lubi produkcji związanych z fantastycznymi, potężnymi maszynami? Owe techniczne cuda napędzają sieć fabularną jednego z najnowszych produkcji reżysera Shawna Levyego, "Gigantów ze stali". Mamy tu do czynienia z kolejnym filmem familijnym napędzanym tym samym schematem co podobne tego typu dzieła, czyli początkowy występujący problem, grupę dzielnych śmiałków próbujących stawić czoła wyzwaniu i szczęśliwe zakończenie. Czy ta produkcja jest więc godna jakiejkolwiek większej uwagi ze strony odbiorcy? Przekonajmy się.
Fabuła to bardzo mocny atut tego dzieła, ponieważ przedstawia on dość często poruszany temat, a mianowicie sztuczną inteligencje zawartą w wielkich metalowych pancerzach, co nazywamy po prostu robotami, jednakże stawia on je w innym świetle. Tym razem nie dochodzi do żadnego ujawnienia ich złej strony , ani też nie są specjalnie omnipotentne choćby ratując ziemię, tak jak ma to miejsce w Transformersach. Ten utwór ukazuje je jako uczestników starego, a jakże zmodyfikowanego sportu zwanego boksem. Głównym bohaterem filmu jest Charlie Kenton - weteran walk wręcz, który musiał niestety oddać swoją pasję w ręce nowej technologii. Od niedawna zajmował się organizacją nielegalnych walk i naprawą robotów. Tonąc jednak w długach i w niezbyt uporządkowanym życiu upadł na samo dno. Sytuacje tą zupełnie odmieniło jednak pewne wydarzenie, a dokładnie pojawienie się w jego życiu Maxa - jego porzuconego przed laty syna. Razem, początkowo niechętnie oddając się współpracy, próbują zarobić trochę pieniędzy, aby naprawić błędy z przeszłości Charliego,
jak wiadomo oddając się nowej sportowej dyscyplinie. Na starcie ich wyniki nie są zbytnio zadowalające, przełomem staje się jednak odnalezienie przez nich robota zwanego ATOM. Rozpoczynają jego odnowę i intensywny trening, po mału wspinając się na szczyt zmechanizowanych walk, a także na nowo zacieśniając więzi ojca z synem. Polecam i Pozdrawiam Markopolo97
Fabuła to bardzo mocny atut tego dzieła, ponieważ przedstawia on dość często poruszany temat, a mianowicie sztuczną inteligencje zawartą w wielkich metalowych pancerzach, co nazywamy po prostu robotami, jednakże stawia on je w innym świetle. Tym razem nie dochodzi do żadnego ujawnienia ich złej strony , ani też nie są specjalnie omnipotentne choćby ratując ziemię, tak jak ma to miejsce w Transformersach. Ten utwór ukazuje je jako uczestników starego, a jakże zmodyfikowanego sportu zwanego boksem. Głównym bohaterem filmu jest Charlie Kenton - weteran walk wręcz, który musiał niestety oddać swoją pasję w ręce nowej technologii. Od niedawna zajmował się organizacją nielegalnych walk i naprawą robotów. Tonąc jednak w długach i w niezbyt uporządkowanym życiu upadł na samo dno. Sytuacje tą zupełnie odmieniło jednak pewne wydarzenie, a dokładnie pojawienie się w jego życiu Maxa - jego porzuconego przed laty syna. Razem, początkowo niechętnie oddając się współpracy, próbują zarobić trochę pieniędzy, aby naprawić błędy z przeszłości Charliego,
jak wiadomo oddając się nowej sportowej dyscyplinie. Na starcie ich wyniki nie są zbytnio zadowalające, przełomem staje się jednak odnalezienie przez nich robota zwanego ATOM. Rozpoczynają jego odnowę i intensywny trening, po mału wspinając się na szczyt zmechanizowanych walk, a także na nowo zacieśniając więzi ojca z synem. Polecam i Pozdrawiam Markopolo97
poniedziałek, 11 maja 2015
WOLNY STRZELEC
Największym złotem filmu jest główny bohater, socjopata i psychol, Lou Bloom, którego gra Jake Gyllenhaal, a robi to w sposób tak fantastyczny, że z pewnością w lutym będziemy go po raz drugi oglądać w gronie nominowanych. Najbliżej mu do „Taksówkarza”, tylko, że z kamerą, szukający sensacji i niemający kręgosłupa moralnego, można by go porównać do wampira, który żeruje w nocy na ludzi. Jego zapadnięte oczy, wystające kości policzkowe (Gyllenhaal schudł dobrych kilka kilogramów) i diaboliczny wzrok potrafią zahipnotyzować, ale znakomicie pasują do charakteru tej postaci, co tylko podkreśla jego poświęcenie dla roli. „Wolny strzelec” to z pewnością jeden z najważniejszych i najlepszych filmów tego roku, choć brakuje mu odrobiny, bym mógł powiedzieć o nim wybitny
Żeby nie przedłużać, naprędce, o czym jest właściwie film. Lou Bloom jest złodziejem, więc gdy wraca „z fuchy” zatrzymuje się przy wypadku, gdzie spostrzega znacznie lepszy i legalniejszy sposób na życie. Zatrudnia asystenta Ricka (Riz Ahmed), wyposaża się w kamerę, GPS oraz nasłuch policyjnego radia, by móc przeczesywać Los Angeles w poszukiwaniu sensacji. Udaje się, a materiał sprzedaje szefowej z lokalnych wiadomości, Ninie (Rene Russo). To dopiero zalążek, bo Lou chce więcej i za więcej, więc robi wszystko, by piąć się po szczeblach kariery, a przesuwanie ciała na miejscu wypadku, by lepiej wyglądało w kadrze to dopiero początek. Polecam i pozdrawiam Markopolo97
Żeby nie przedłużać, naprędce, o czym jest właściwie film. Lou Bloom jest złodziejem, więc gdy wraca „z fuchy” zatrzymuje się przy wypadku, gdzie spostrzega znacznie lepszy i legalniejszy sposób na życie. Zatrudnia asystenta Ricka (Riz Ahmed), wyposaża się w kamerę, GPS oraz nasłuch policyjnego radia, by móc przeczesywać Los Angeles w poszukiwaniu sensacji. Udaje się, a materiał sprzedaje szefowej z lokalnych wiadomości, Ninie (Rene Russo). To dopiero zalążek, bo Lou chce więcej i za więcej, więc robi wszystko, by piąć się po szczeblach kariery, a przesuwanie ciała na miejscu wypadku, by lepiej wyglądało w kadrze to dopiero początek. Polecam i pozdrawiam Markopolo97
niedziela, 10 maja 2015
TERMINAL
"Terminal" to opowieść o Victorze Navorskim (w tej roli Tom Hanks), mieszkańcu Europy Wschodniej, który przylatuje do Ameryki. Jednak na lotnisku w Nowym Jorku okazuje się, że w jego kraju doszło do wojskowego puczu, w związku z czym stracił on ojczyznę, a jego wiza przestała być ważna. Nie może więc ani wrócić do swojego kraju, ani przekroczyć granicy Stanów Zjednoczonych. Z tego powodu musi pozostać na lotnisku aż do czasu, gdy sytuacja polityczna w jego kraju się ustabilizuje.
oparty na faktach, podobna historia wydarzyła się bowiem na lotnisku w Paryżu. Jednak reżyser postanowił przenieść akcję do Ameryki, aby odsłonić prawdziwe oblicze tego kraju. Niestety, patrząc na Toma Hanksa trudno odnaleźć w nim chociażby śladowe podobieństwo do mieszkańca Europy Wschodniej. Natomiast nie można oprzeć się wrażeniu, że oto widzimy Forresta Gumpa, który po raz kolejny próbuje pokonać przeciwności losu. Ta sama mimika, te same wzorce zachowań. Być może właśnie w ten sposób postrzegają nas Amerykanie - jako zaradne życiowo dzieci, które nie potrafią poprawnie wyrazić tego, co chcą, ani też zrozumieć podstawowych poleceń. Myliłby się jednak ten, kto sądziłby, że Spielberg chciał w ten sposób zaprezentować wyższość kultury amerykańskiej nad europejską. Wręcz przeciwnie, postać Viktora posłużyła mu, aby w krzywym zwierciadle ukazać Amerykę wraz z jej uprzedzeniami rasowymi, bezwzględnymi urzędnikami oraz niesprawnym systemem, w którym dokument ważniejszy jest od człowieka. Szkoda tylko, że nie udało mu się zrobić tego w sposób wiarygodny, co z pewnością jest winą słabego, miejscami wręcz najeżonego absurdami scenariusza, w którym zabrakło miejsca na jakąkolwiek głębszą refleksję. Polecam i pozdrawiam Markopolo97
oparty na faktach, podobna historia wydarzyła się bowiem na lotnisku w Paryżu. Jednak reżyser postanowił przenieść akcję do Ameryki, aby odsłonić prawdziwe oblicze tego kraju. Niestety, patrząc na Toma Hanksa trudno odnaleźć w nim chociażby śladowe podobieństwo do mieszkańca Europy Wschodniej. Natomiast nie można oprzeć się wrażeniu, że oto widzimy Forresta Gumpa, który po raz kolejny próbuje pokonać przeciwności losu. Ta sama mimika, te same wzorce zachowań. Być może właśnie w ten sposób postrzegają nas Amerykanie - jako zaradne życiowo dzieci, które nie potrafią poprawnie wyrazić tego, co chcą, ani też zrozumieć podstawowych poleceń. Myliłby się jednak ten, kto sądziłby, że Spielberg chciał w ten sposób zaprezentować wyższość kultury amerykańskiej nad europejską. Wręcz przeciwnie, postać Viktora posłużyła mu, aby w krzywym zwierciadle ukazać Amerykę wraz z jej uprzedzeniami rasowymi, bezwzględnymi urzędnikami oraz niesprawnym systemem, w którym dokument ważniejszy jest od człowieka. Szkoda tylko, że nie udało mu się zrobić tego w sposób wiarygodny, co z pewnością jest winą słabego, miejscami wręcz najeżonego absurdami scenariusza, w którym zabrakło miejsca na jakąkolwiek głębszą refleksję. Polecam i pozdrawiam Markopolo97
Subskrybuj:
Posty (Atom)