Osobliwa postawa nazwana (sub)kulturą emo nawet w gronie młodych ludzi uchodzi za infantylną, bo poza rozpaczliwym pragnieniem zwrócenia na siebie uwagi, wyniosłym odwróceniem się od świata, jest niczym innym niż zwykłą pozą, modą skrywającą bezradność i lęk przed rówieśnikami. 30-letni reżyser podszedł do sprawy bardzo poważnie. Malującemu oczy Dominikowi (Jakub Gierszał), uczniowi dobrego społecznego liceum, nadał rysy tragiczne. Chłopak nie ma w domu oparcia, gdyż jego rodzice to pławiący się w luksusie karierowicze, nieczuli, niekochający, lodowaci. W szkole staje się pośmiewiskiem, bo wychodzi na jaw, że jest gejem.
Można ten dramat odczytać jako szlachetny protest przeciwko polskiej homofobii albo próbę opisania destrukcyjnej siły Internetu (połowa filmu dzieje się w sieci, gdzie bohater znajduje zrozumienie w gronie podobnie odrzuconych). Ambicje Komasy sięgają jednak głębiej, co widać w mnożeniu psychologicznych napięć, przyspieszonej narracji, starannej warstwie wizualnej, podporządkowanej budowaniu atmosfery osaczenia i egzystencjalnej trwogi bohatera. Sęk w tym, że Dominika nie sposób polubić, a przerysowani, grający jakby w innym utworze rodzice nie pomagają przejąć się jego tragedią. Komasa udowodnił, że ma wyczucie, reżyserski nerw, wrażliwość na problematykę obyczajowo-społeczną. Oby jak najszybciej mógł nakręcić swój kolejny film. Polecam i pozdrawiam Markopolo97
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz