Pierwszy "Kick-Ass", mimo ewidentnych zalet, marnował zawarty w swojej historii potencjał, wychodząc od obiecującej dekonstrukcji superbohatera, a kończąc na... plecaku odrzutowym. Że taki potencjał istniał, wiedzą ci, którzy czytali komiksowy pierwowzór, do końca konsekwentny w stawianiu gatunkowych konwencji na głowie, z szokującym sekretem Big-Daddy'ego i matrymonialną porażką Kick-Assa – nieobecnymi w filmie – na czele. W przypadku sequela jest podobnie: filmowcy znowu są bardziej powściągliwi niż twórca komiksu, Mark Millar. Tym razem jednak – paradoksalnie – wychodzi im to na dobre. Ale choć "Kick-Ass 2" (w przeciwieństwie do "Kick-Assa") przebija materiał źródłowy, to jest słabszym filmem niż "jedynka".
Punkt wyjścia jest tu prostą konsekwencją wydarzeń z poprzedniej części. Kick-Ass (Aaron Taylor-Johnson) i Hit-Girl (Chloe Grace Moretz) stali się inspiracją dla kolejnych zwykłych obywateli, którzy przywdziewają trykoty i wychodzą na ulice walczyć z przestępczością. Tymczasem Mindy obiecuje swojemu opiekunowi, że nie będzie już więcej wcielać się w Hit-Girl. Poszukujący superbohaterskiego towarzystwa Dave/Kick-Ass przystaje więc do nowo powstałej drużyny Justice Forever, w której szeregach są m.in. Pułkownik Stars and Stripes (Carrey) i Dr Gravity (Donald Faison). Mindy zaś próbuje wdrożyć się w życie zwykłej 15-latki. Ku swojemu przerażeniu dziewczyna odkrywa, że licealny korytarz to równie niebezpieczne miejsce, co ciemny zaułek w podejrzanej dzielnicy...
Bardzo polecam film pełny akcji i ciekawych pomysłów na film w dzisiejszych czasach.
Film równie ciekawy co pierwsza część polecam i pozdrawiam Markopolo97
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz